Tak więc 16.15 rozgrzewam się.
2 projekty, 2 godziny światła dziennego, 2 crashe, brak spotera, hmm brzmi kiepsko, w głowie wspomnienia z samotnych wypadów na Kuro trochę podbudowują.
Szybka wizualizacja terenu lądowiska i statystyczne ogarnięcie miejsc gdzie najwięcej razy spadłem.
Dobrze, że jeden pad ma 2 części, tak więc jedna idzie pod tyłek, co by wygodnie wystartować, a reszta pod top, gdzie jest najmniej komfortowe lądowanie.
Szybka motywacja psychy, wpojenie sobie że nic mi się nie stanie i że nie spadnę dobrze mi robi.
Tak więc staruję, pierwsza część pada od razu, dobry rest i jadę końcówkę za 7B+, czuję że bułuje i siła powoli opada.
W głowie : Jeszcze 4 ruchy, dasz radę, upadek stąd będzie bolał, motywują mnie na tyle abym w końcu dotarł do końca i wygiełgał na Top.
Behemot poddał się w pierwszej wstawce tego dnia.
Więcej bedziecie mogli przeczytać na blogu na którego się przenoszę.
http://blog.warmpeace.pl/
wraz z Konradem Saladrą postaramy dostarczyć wam wielu ciekawych informacji ze świata linowego i boulderowego.
Pawe Jelonek (Warmpeace, Redpoint.pl)